Pracodawcy licytują się o ukraińskich Mikołajów
W tym roku święci Mikołaje i poławiacze karpi, których spotkamy w centrach handlowych i na ulicach, najczęściej będą… mówić po ukraińsku. Polscy studenci nie garną się do prac przedświątecznych, choć zarobić można nawet 20 procent więcej niż poza sezonem.
Ponieważ świąteczny sezon handlowy z roku na rok w Polsce zaczyna się coraz wcześniej, również firmy i agencje pracy dużo wcześniej niż jeszcze kilka lat temu zaczynają rekrutację do związanych z Bożym Narodzeniem prac sezonowych.
– Dla nas przygotowania do sezonu świątecznego ruszają już latem, bo w wielu firmach, na przykład produkujących świąteczne słodycze, czy zajmujących się przetwórstwem ryb ruch zaczyna się we wrześniu. Zaraz potem rekrutujemy do pracy w sieciach handlowych, gdzie sezon przedświąteczny startuje tuż po Wszystkich Świętych – mówi Michał Podulski, szef Sekcji Agencji Pracy Tymczasowej (SAPT) działającej w ramach Stowarzyszenia Agencji Zatrudnienia (SAZ) i dyrektor sprzedaży gdańskiej agencji Toolip HR.
Od kasjera po pogromcę
Wciąż jednak można jeszcze bez większego problemu znaleźć pracę przy stricte przedświątecznych zleceniach. Jak informują agencje zrzeszone w SAZ w tej chwili najwięcej ofert oczekuje w handlu, np.: kasjer/sprzedawca, pracownik marketu, dostawca/kurier, ale też przy pakowaniu prezentów, połowie (i humanitarnym uśmiercaniu) karpi, czy jako święty Mikołaj, a z końcem roku przy inwentaryzacji.
– Pracę można znaleźć także jako sprzedawca choinek i ozdób świątecznych, a oprócz św. Mikołaja, można też wcielić się aniołka lub elfa. Mięliśmy okazję poszukiwać też kurierów, którzy dostarczali klientom paczki w stroju Świętego Mikołaja i Śnieżynek – wylicza Agnieszka Sowa, dyrektor spółki Polski HR, Temporary Work.
W ostatnich latach zdecydowanie zmienia się profil pracowników chętnych do podjęcia tego typu prac. Jeszcze niedawno pracodawcy mogli w gorącym okresie liczyć na studentów. Dziś bywa z tym różnie.
– Przy obecnym deficycie podaży pracowników właściwie każdy jest mile widziany – mówi Maja Nawrocka, dyrektor regionalna Jobman Group. Jej zdaniem, o ile w ciągu roku zainteresowanie studentów pracami dorywczymi jest mniejsze, o tyle w okresie przedświątecznym, kiedy mają więcej wolnego czasu, widać wzrost.
Z obserwacji Wojciecha Pankowskiego wiceprezesa spółki Work & Profit, studenci i uczniowie szkół niższego stopnia są skłonni pracować, ale raczej popołudniami lub weekendy.
– Stanowiska w handlu zdecydowanie coraz liczniej obsadzają obywatele Ukrainy. W zatrudnianiu ich dominuje szczególnie rynek warszawski – mówi Pankowski.
– Łatwiej byłoby robić dodatkowe, krótkie zamówienia ze studentami, ale oni są mniej zainteresowani pracą zarobkową niż kilka lat temu – dodaje Michał Podulski. – Dlatego przedświąteczne zlecenia podejmuje coraz więcej Ukraińców.
Wyższe stawki i bonusy
Nie pomaga nawet fakt, że pracodawcy w okresie świątecznym są skłonni zapłacić więcej, niż płaciliby za podobne zlecenia w ciągu roku.
– Szczególnie klienci z sektora handlowego decydują się na podniesienie stawek wynagrodzeń w grudniu o średnio 10-20 procent. Są też tacy, którzy dodatkowo oferują bony czy drobne paczki dla pracowników. My jako agencja również szukamy rozwiązań, które zachęcą do pracy za naszym pośrednictwem, jak choćby konkursy świąteczne, w których losujemy kilka osób, którym pomnożymy wynagrodzenie. Można też wygrać u nas bony zakupowe – mówi Maja Nawrocka.
– Przy braku osób na rynku pracy dochodzi do swoistych licytacji. Dla niektórych naszych klientów fakt posiadania lub nie pracownika na święta to „być albo nie być” – mówi Wojciech Pankowski.
Michał Podulski dodaje, że pracownicy z Ukrainy sprawdzają się okresie świątecznym z jeszcze jednego powodu. – Znaczna większość Ukraińców jest wyznania prawosławnego, więc świętują dwa tygodnie później. Dlatego nie mają problemu, żeby przyjść do pracy przed, czy nawet w czasie trwania katolickich świąt – mówi Podulski.
Sprawdzaj umowę i pracodawcę
Przedstawiciele agencji zrzeszonych w SAZ podkreślają, że przedświąteczne zlecenia mogą mieć też swoją ciemną stronę. Żeby nie stać się ofiarą oszustów czy naciągaczy, którzy znikają bez rozliczenia swoich pracowników, trzeba zwrócić uwagę przede wszystkim na wielkość zatrudniającej nas agencji.
– Najważniejsze to sprawdzić w rejestrze agencji zatrudnienia (KRAZ), czy firma, która oferuje nam pracę jest w ogóle zarejestrowana jako agencja pracy tymczasowej, czy ma certyfikat. Warto też rzucić okiem na opinie w Internecie – radzi Michał Podulski.
– Warto współpracować z dużymi, ogólnopolskimi agencjami pracy tymczasowej, najlepiej zrzeszonymi w organizacji takiej, jak SAZ, które działają według określonych standardów, zgodnie z przepisami prawa i etyką biznesową – dodaje Maja Nawrocka.
Należy również pamiętać, by zawsze podpisać umowę, a najpierw dokładnie ją przeczytać. Jeżeli jakieś zapisy są niejasne prośmy przedstawiciela agencji o ich wyjaśnienie.