Praca za granicą po zmianie dyrektywy o delegowaniu
Jest 12 października 2018 roku. Po zmianach prawa, dotyczącego delegowania pracowników, ponad pół miliona Polaków, rok wcześniej legalnie zarabiających za granicą, szuka pracy w kraju. Idzie im to opornie, bo nie zadowalają ich krajowe stawki nie stanowiące nawet 50% tych, które za tę samą pracę otrzymywali na budowach we Francji czy opiekując się seniorami w Niemczech.
Frustracja rośnie zarówno w nich jak i w setkach tysięcy pracowników administracyjnych firm, dla których delegowanie w oparciu o swobodny przepływ pracowników stanowiło podstawę funkcjonowania. Od wprowadzenia zmian stopniowo rośnie bezrobocie, bo firmy delegujące pracowników za granicę, współpracowały ze sporą liczbą podmiotów na terenie RP (np.agencji zatrudnienia). Te zaś, po wdrożeniu nowych przepisów, straciły rentowność i po prostu upadły albo znacząco ograniczyły zatrudnienie.
Budżet Państwa oraz Fundusz Ubezpieczeń Społecznych, pozbawione milionów złotych wpływów z danin i składek też nie mają powodów do zadowolenia. Rodzimy rynek pracy, zbyt płytki, żeby zaoferować stosowne wynagrodzenia do niedawna delegowanym, nadal boryka się z niedoborem fachowców. Ci bowiem nie są skorzy do podejmowania pracy za połowę niedawnych stawek. Spora ich liczba wybrała szarą strefę, wiedząc, że żaden z krajów europejskich nie jest w stanie jej znacząco zredukować.
To nie jest początek powieści ’political fiction’.
Wszystkie te zapowiedzi mogą się stać prawdą już niedługo jeśli wejdzie w życie nowy kształt dyrektywy Dyrektywy 96/71/WE o delegowaniu pracowników za granicę i rozporza?dzeń nr 883/2004 i 987/2009, regulujących podleganie ubezpieczeniom społecznym przez osoby migruja?ce zarobkowo po terytorium Unii Europejskiej. Rzeczywisty cel proponowanych zmian jest jasny od samego początku - inicjatorzy chcą, aby składki ubezpieczeń społecznych i podatki pozostały w kraju, w którym pracownik świadczy pracę a nie w jego kraju pochodzenia. Sęk w tym, że jeśli kilkaset tysięcy legalnych miejsc pracy zniknie, nie będzie mowy o żadnych daninach, ani w Polsce, ani w którymkolwiek kraju ewentualnego delegowania.
Wprowadzone zmiany będą oznaczały bowiem dla firm delegujących:
- wyższe koszty zatrudnienia pracownika,
- skrócenie okresu na który pracownik może być delegowany za granicę,
- zwiększenie zakresu prac administracji, kadr i księgowości,
- obowiązek tłumaczenia setek stron dokumentów,
- konieczność zatrudnienia specjalisty z dziedziny prawa kraju przyjmującego.
- niepewność co do stosowanego prawa
- ogromne kary nawet za niezamierzony błąd, przekraczające wartość prowadzenia działalności.
„Wiele firm z Polski nie będzie w stanie sprostać nowym regulacjom. W ostatecznym rozrachunku delegowanie może okazać się nieopłacalne. Firmy wysyłające pracowników ponoszą bowiem już inne dodatkowe koszty, których nie ponoszą przedsiębiorcy lokalni, a które dotyczą m.in. transportu, zakwaterowania czy prowadzenia administracji związanej z zatrudnianiem pracowników delegowanych.” mówi Marta Bitner, Koordynator SAO w Stowarzyszeniu Agencji Zatrudnienia.
Stowarzyszenie Agencji Zatrudnienia oceniło, że pracę na zasadach delegowania straci ponad 0,5 mln osób z Polski.
Są to m.in. opiekunowie osób starszych w Niemczech, którzy pracując co jakiś czas za granicą mogli znaczenie podreperować swój budżet, a którzy nie mogą liczyć na osiąganie podobnych zarobków w Polsce. Ogółem od 300 do 360 tysięcy osób z Europy Środkowo-Wschodniej pracuje w Niemczech w branży opieki. 10-20% z nich legalnie. Większość z nich stanowią Polki, których średnia wieku oscyluje wokół 50 lat. W Polsce praktycznie nie mają szans na osiąganie takich zarobków. Ponadto z tysięcy projektów budowlanych w Europie, znikną cenieni fachowcy z naszego kraju, co z pewnością przełoży się na jakość i tempo realizacji robót. Jednym słowem - stracą wszyscy zainteresowani. Mowa o 463,174 pracowników z Polski w samym tylko 2015 (. W efekcie przeszło półmilionowa grupa naszych rodaków będzie musiała wybierać pomiędzy legalnością zatrudnienia a godziwymi zarobkami.
Gdzie pracują delegowani Polacy
Obecnie wg danych Komisji Europejskiej, ponad 52% delegowanych obywateli RP pracuje na terenie Niemiec, prawie 12% - we Francji, 10% w Belgii, nieco ponad 5% - w Holandii i Szwecji a pozostałe 15% - w innych krajach Unii. W efekcie planowanych zmian Polska - lider w delegowaniu pracowników - istotnie ucierpi ekonomicznie a kraje broniące się przed „dumpingiem socjalnym” - niczego nie zyskają. Ten bowiem nie jest domeną legalnie działających przedsiębiorstw, ale firm z szarej strefy, która po wprowadzeniu nowych przepisów, istotnie wzrośnie.
Dlaczego postulowane zmiany będą niezwykle trudne do wdrożenia.
„Zgodnie z nowymi propozycjami pracodawców wypłacających pensje nie będzie już obowiązywało jedynie pojęcie płacy minimalnej. Zastąpić ma je „wynagrodzenie” obejmujące wszystkie składniki przewidziane lokalnym prawem pracy oraz układami zbiorowymi, a więc dodatki, premie itd. – wszystko to, co otrzymują pracownicy lokalni, zatrudnieni na stałe, często z większym doświadczeniem i stażem pracy. Problem w tym, że przepisy są różne w poszczególnych krajach, a nawet w poszczególnych ich częściach, a ich treść często dostępna jest tylko w języku danego kraju. W Niemczech układów zbiorowych, które określają zasady wynagrodzenia, jest ok. 80 tys.” podsumowuje Krzysztof Jakubowski, wiceprezes Stowarzyszenia Agencji Zatrudnienia, przewodniczący Sekcji Agencji Opieki, prezes firmy Interkadra.
Część wątpliwości co do zmian w przepisach rozwieje V Konferencja Sekcji Agencji Opieki SAZ pod hasłem „Delegowanie pracowników za granicę - funkcjonowanie w warunkach dynamicznych zmian prawnych”. Odbędzie się ona 19 października i będzie poświęcona przede wszystkim zmianom w unijnych przepisach o delegowaniu pracowników i koordynacji systemów zabezpieczenia społecznego.
Konferencja odbędzie się tuż po głosowaniu w Komisji Zatrudnienia i Spraw Socjalnych Parlamentu Europejskiego, zatem praktycy będą omawiali najbardziej aktualny kształt zmienianej dyrektywy 96/71/WE i przewidywany wpływ na zatrudnienie setek tysięcy Polaków, delegowanych przez krajowe podmioty do pracy a około miliona w całej Unii. Ocenia się, że zmiana dyrektywy i rozporządzeń może wpłynąć na około 600 tys. pracowników z Polski. Eksperci wskazują, że dla wielu firm podniesione koszty administracyjne i prawne mogą okazać się zabójcze. Ponadto grożące kary, nawet za niezawinione przewinienia są niewspółmiernie wysokie do potencjalnego zysku. Kolejnym skutkiem zmian może być przeniesienie siedzib firm do kraju przyjmującego, (aby uniknąć dodatkowych obciążeń np. opłat za delegowanie jak we Francji oraz uchronić się przed nękającymi, nagminnymi kontrolami, mającymi na celu utrudnienie i zniechęcenie prowadzenia działalności) co oznacza znaczne obniżenie wpływów do Skarbu Państwa Polskiego i utratę pracy dla zatrudnionych dotychczas pracowników administracyjnych. Wiąże się to również z potencjalnym ryzykiem stałej emigracji osób dotychczas wyjeżdzających na zagraniczne kontrakty.
Oprócz zmian na poziomie unijnym przeanalizowane zostaną również protekcjonistyczne przepisy poszczególnych państw członkowskich, szczególnie Francji, która wprowadza dyskryminujące przepisy ukierunkowane na firmy delegujące. Przykładem może być propozycja przepisów zabraniających pracować na budowach osobom nie posługującym się językiem francuskim. Nie zabraknie także praktycznych informacji nt. zmian w Polsce. Przedstawione zostanie także najnowsze orzecznictwo i odpowiedzi na zapytania kierowane do ZUS, PIP, MRIPS czy do Komisji Europejskiej. Prelegentami będą przedstawiciele instytucji unijnych, zagranicznych i polskich.